Stara odzież. Co z nią zrobić? Jeszcze niedawno najprostsza odpowiedź brzmiała: wyrzucić do kosza na śmieci albo zanieść do kontenera na odzież. Jednak te pojemniki właśnie znikają z naszych ulic, a przepisy mówią jasno: od stycznia 2025 roku tekstylia nie mogą trafiać do czarnych worków.
Zmiana, która z pozoru dotyczy zawartości naszych szaf, w rzeczywistości odsłania coś znacznie większego: weryfikuje, czy potrafimy żyć w świecie ograniczonych zasobów i nadać rzeczom drugie życie.
Z badania przeprowadzonego na zlecenie projektu Olejomaty [1] wynika, że aż 88% Polaków deklaruje regularną segregację odpadów. Problem w tym, że w praktyce ograniczamy się do podstaw. Plastik, szkło, papier – to frakcje, które wskazuje większość respondentów. Ale już tylko 31% uważa, że należy segregować zużyty olej spożywczy, a 67% – tekstylia.
– To bardzo dobrze, że coraz lepiej radzimy sobie z podstawowymi frakcjami. Ale na tym nie możemy się zatrzymać. Tekstylia, zużyty olej czy elektroodpady są równie ważne – i dopiero ich selektywna zbiórka sprawia, że system działa naprawdę skutecznie – mówi Małgorzata Rdest, inicjatorka projektu Olejomaty.
Nowa era śmieci
Śmieci to nie tylko sprawa pełnego kosza wynoszonego raz na kilka dni. To dziś temat regulowany przepisami unijnymi i krajowymi, które coraz mocniej wkraczają do naszej codzienności. Od stycznia 2025 roku w Polsce obowiązuje nowa zasada: tekstylia nie mogą trafiać do odpadów zmieszanych. To oznacza, że jeansy, t-shirty, zasłony czy pościel muszą znaleźć swoje miejsce w systemie selektywnej zbiórki. Zmiana ta nie wzięła się znikąd. To konsekwencja polityki gospodarki cyrkularnej, której celem jest ponowne wykorzystanie jak największej liczby surowców. W praktyce oznacza to, że znoszone ubrania mogą stać się np. materiałem izolacyjnym w budownictwie, a stare zasłony czy pościel – wypełnieniem poduszek czy materiałem do produkcji nowych tekstyliów technicznych.
Znikają kontenery na odzież
Jeszcze do niedawna ubrania w dobrym stanie można było zostawić w charakterystycznych pojemnikach. Stały niemal na każdym osiedlu i były symbolem drugiego życia odzieży. Dziś te kontenery zaczynają znikać z naszych ulic – w dużej mierze właśnie dlatego, że zmieniły się przepisy i część organizacji wycofuje się z ich obsługi. Docelowo rozwiązaniem mają być PSZOK-i, czyli Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, a także mobilne punkty odbioru. Problem w tym, że dla wielu mieszkańców to wciąż mało wygodne i nieintuicyjne rozwiązania. W efekcie pojawia się ryzyko, że część tekstyliów – zamiast trafić do recyklingu – znów wyląduje w czarnym worku.
Ukryte odpady
Kolorowe pojemniki na plastik, papier i szkło stały się dla nas codziennością. Wiemy, jak wyrzucać butelkę po wodzie czy karton po mleku. Problem zaczyna się przy tym, co nie mieści się w oczywistych kategoriach – zużytym oleju kuchennym, przeterminowanymi lekami czy drobną elektroniką. To właśnie one najczęściej wymykają się spod kontroli segregacji, a jednocześnie są najbardziej kłopotliwe dla środowiska.
Weźmy choćby zużyty olej po smażeniu (UCO). Badania pokazują, że niemal co trzeci Polak wylewa go do zlewu, a reszta wrzuca do zmieszanych. Tymczasem to prosta droga do zatykających się rur i skażenia wody. A przecież zużyty olej można oddać do PSZOK-u lub specjalnych urządzeń – Olejomatów – i nadać mu drugie życie w postaci biopaliwa czy surowca do produkcji środków czystości.
– Zużyty olej to świetny surowiec. Można z niego produkować biopaliwo, glicerynę, środki czystości. W Polsce działa już 85 olejomatów i widzimy, że mieszkańcy szybko uczą się z nich korzystać. Naszym celem jest, by w każdym większym mieście takie urządzenia stały się tak oczywiste, jak pojemniki do segregacji szkła czy plastiku – podkreśla Małgorzata Rdest, inicjatorka projektu Olejomaty.
Podobnie jest z lekami. Syrop, który się przeterminował, tabletki „na wszelki wypadek”, krople do oczu – wiele osób wyrzuca je po prostu do kosza. To błąd, bo substancje czynne przenikają potem do gleby i wody. Część aptek posiada specjalne pojemniki na przeterminowane leki, ale nie jest to ich obowiązek – decyzja o udostępnieniu takiej usługi zależy od konkretnej placówki. W praktyce odpowiedzialność za organizację zbiórki leków i odpadów medycznych spoczywa na gminach, co dla wielu z nich jest sporym wyzwaniem logistycznym i finansowym. Tym bardziej, że nie wszystkie odpady medyczne można oddać w aptece, na przykład zużyte igły czy strzykawki.
Nie lepiej wygląda sytuacja z elektroodpadami. Słuchawki, kable czy stara suszarka dla wielu osób wydają się zwykłym odpadem. A przecież kryją w sobie cenne metale, które można odzyskać. Dlatego powinny trafić do PSZOK-u, sklepu prowadzącego zbiórkę sprzętu elektrycznego albo do specjalnych pojemników na elektrośmieci i baterie — które coraz częściej pojawiają się w przestrzeni publicznej, m.in. na niektórych osiedlach, w sklepach czy urzędach.
Dlatego obok kolorowych pojemników warto pamiętać także o tych mniej oczywistych odpadach. To one często decydują o tym, czy system działa w pełni, czy zostaje tylko w połowie skuteczny.
Prawo a codzienność
Segregacja to nie tylko dobra wola – coraz częściej to także obowiązek prawny. W wielu wspólnotach i spółdzielniach regulaminy jasno określają, jak dzielić odpady. Za brak stosowania się do zasad grożą wyższe opłaty, a nawet kary administracyjne. W praktyce oznacza to, że odpowiedzialność za nasze codzienne wybory nie kończy się na progu mieszkania – bo za błędy jednej osoby płaci często cała wspólnota.
Jednocześnie przepisy nie ograniczają się wyłącznie do sankcji. Coraz więcej samorządów i organizacji stara się ułatwić mieszkańcom prawidłowe postępowanie ze śmieciami. Powstają aplikacje z mapami PSZOK-ów, uruchamiane są mobilne punkty odbioru, a w niektórych miastach wprowadzono systemy zachęt – np. tańsze bilety czy zniżki w sklepach w zamian za oddanie określonych frakcji. To dobry kierunek, co potwierdzają także badania dotyczące zużytego oleju spożywczego: 33% Polaków chętnie oddałoby go w zamian za nową butelkę oleju, 32% za rabat na zakupy. Ale niemal równie często wskazywano zachęty niematerialne – sadzonki drzew (29%) czy samą satysfakcję z działania na rzecz środowiska (29%). To sygnał, że skuteczny system powinien łączyć praktyczne gratyfikacje z poczuciem, że nasze działania mają realny wpływ na środowisko.
Śmieci jako zasób
Nowe regulacje, badania i technologie prowadzą do jednego wniosku: śmieci przestają być tylko problemem, a stają się zasobem. Zniszczone jeansy mogą posłużyć jako izolacja w budownictwie, zużyty olej kuchenny – jako biopaliwo, bioodpady – jako kompost, a elektroodpady – jako źródło cennych metali.
– W gospodarce cyrkularnej każdy odpad to potencjalny surowiec. Jeśli zaczniemy tak na nie patrzeć, łatwiej będzie nam budować odpowiedzialny system – zaznacza Małgorzata Rdest z projektu Olejomaty.
Coraz częściej mówi się, że nie ma śmieci – są tylko zasoby w złym miejscu. To zdanie trafnie podsumowuje kierunek, w którym zmierzamy – od gospodarki linearnej opartej na wyrzucaniu, do gospodarki cyrkularnej, w której każda rzecz może dostać drugie życie.
[1] Badanie przeprowadzono na Ogólnopolskim Panelu Badawczym Ariadna na na reprezentatywnej próbie ogólnopolskiej liczącej N=1129 osób, 2025 r.
materiał prasowy