Nie chodzi o spędzanie czasu w domu na porządkach czy remontach. Staycation to świadomy, powolny odpoczynek, pełen drobnych przyjemności i aktywności, na które nie ma czasu w ciągu roku. Kto powinien rozważyć staycation i czy warto celowo nie wyjeżdżać na wakacje?
– Przede wszystkim powinniśmy zastanowić się nad motywacją takiej decyzji. Czy zostajemy w domu, bo nasze życie jest tak szalone, że musimy przeznaczać urlop na zaległości towarzyskie czy kulturalne? Staycation może być okazją do głębokiej refleksji nad naszą codziennością – dostrzega Katarzyna Leśniak, psycholożka z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED.
Podczas staycation urlopowicz żyje jak na wakacjach, ale w miejscu zamieszkania – zwiedza, czyta książki i ogląda seriale, testuje restauracje. Jeśli jeździ, to na krótkie wycieczki po okolicy. Wiele osób, które decyduje się na tego rodzaju rozwiązanie, dostrzega jego wielkie zalety – jakościowe spędzanie czasu bez stresu związanego z wyjazdem, brak męczącej zmiany czasu, a nawet ochronę środowiska, gdyż podróże, szczególnie te samolotem, są bardzo nieekologiczne.
Po co nam urlop?
Katarzyna Leśniak, psycholożka z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia, upatruje w tym rozwiązaniu wiele szans, ale i zagrożeń. – Celem urlopów jest odpoczynek, naładowanie baterii, złapanie dystansu do codziennych obowiązków, ale także zmiana otoczenia, która np. pobudza kreatywność. Pod tym względem staycation ma taką wadę, że trudno nam np. zrewidować codzienne rutyny, będąc w domu. A w czasie tradycyjnego urlopu, jest to możliwe. Podczas staycation nie inspirujemy się nowymi miejscami, nowymi ludźmi w takim stopniu, jak podczas wyjazdów. Warto sobie przypomnieć o kilku pomysłach, na które wpadliśmy spacerując po nadmorskim miasteczku, lesie, czy europejskiej metropolii w trakcie wakacji – wyjaśnia ekspertka.
Oczywiście, jak w przypadku wielu innych zjawisk, wiele zależy również od indywidualnego trybu i stylu życia. – Inaczej staycation będzie się przeżywało w domu z ogrodem, a inaczej w kawalerce na poddaszu. Poza tym pamiętajmy, że są osoby, które na co dzień mają pracę pełną wyzwań i stresów. Dużo podróżują, pracują w międzynarodowych zespołach. Dla nich takie jakościowe zostanie w domu to szansa na realny odpoczynek od codziennego przebodźcowania – dodaje Katarzyna Leśniak.
Zalety staycation
Dla takich osób, które żyją w ciągłym napięciu, nawet planowanie urlopu może być stresujące. Zamiast z ekscytacją czytać o lokalnych atrakcjach, próbują nie zapomnieć o zarezerwowaniu hotelu czy samochodu. Często przegapiają kupienie z wyprzedzeniem biletów do bardziej znanych atrakcji turystycznych, co jest powodem frustracji, a nawet wyrzutów sumienia. Co więcej, ekspertka podkreśla, że po pandemii nasiliła się presja wyjazdów. – Obserwuję, że wiele osób czuje przymus podróżowania, ba, są nawet modne destynacje. W pewnych kręgach all inclusive jest uznawane za obciach, bo przecież leżąc na leżaku nad basenem nie rozwijamy się, nie poznajemy nowych kultur. Nawet w tak przyjemnym obszarze jak wakacje, można odczuwać presję otoczenia. Ale nie warto się jej poddawać. Są osoby, które znakomicie wypoczywają w nadmorskich kurortach, gdzie jest tłoczno i głośno, bo – jak mówią – „coś się dzieje”. Inni wolą leśną głuszę, a jeszcze inni – zwiedzanie. Należy po prostu znaleźć swój model, który nas najlepiej odpręża i resetuje – podkreśla Katarzyna Leśniak. – Pamiętajmy, że w zależności od momentu życiowego, może on się zmieniać. Nawet jeśli kiedyś zwiedzaliśmy na potęgę, teraz może się zdarzyć, że najlepszym rozwiązaniem będą wakacje all inclusive i nie należy się za to winić – dodaje.
Zagrożenia staycation
Jeśli staycation jest odpowiedzią na permanentne przebodźcowanie i zmęczenie, to oznacza, że często na tę formę wakacji decydują się osoby, które są przepracowane, wypalone a nawet pracoholicy. I wówczas dochodzi do bardzo dużego ryzyka związanego ze staycation: – Skoro jesteśmy w domu, to może zerkniemy w maile? – śmieje się Katarzyna Leśniak. – A może damy znać w pracy: „ja niby mam urlop, ale zostaję na miejscu, więc jak coś, to dzwońcie, podjadę do biura”. To już całkowite zaburzenie idei urlopu i głębokiego wypoczynku – przestrzega ekspertka.
Do refleksji powinna skłonić także motywacja związana z decyzją o staycation. – Zadajmy sobie pytanie, czy nasze życie rzeczywiście powinno wyglądać tak, że nie mamy siły jechać na urlop? Albo że potrzebujemy wziąć wolne w pracy, by poczytać książkę lub spotkać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi? Czy naprawdę zrobiliśmy sobie zaległości w tak ważnych obszarach życia, wpływających na nasz dobrostan? – zachęca do refleksji ekspertka Poradni Harmonia.
Urlop z dziećmi, czy wyjazd z dziećmi?
Grupą osób, dla których staycation może być wątpliwym odpoczynkiem są rodziny z dziećmi. – Pamiętajmy, że wspólna podróż to budowanie więzi i relacji – oprócz miłych doświadczeń, na pewno pojawią się też trudne, ale one też są potrzebne. Wiem, że teraz mówi się, że w przypadku wakacji z dziećmi powinniśmy mówić „wyjazd z rodziną”, a nie urlop, bo bieganie za dzieckiem na plaży często nie ma wiele wspólnego z klasycznym rozumieniem odpoczynku. Jednak pamiętajmy, że podróżując z dziećmi mamy inny czas: głowy nie są zaprzątnięte codziennością. W trakcie wyjazdów buduje wspólne doświadczenia i kolekcjonujemy wspomnienia – dodaje Katarzyna Leśniak.
Jednak warto pamiętać, że najważniejsza w planowaniu formy wypoczynku jest odpowiedź na pytanie: co mi pomaga naładować baterie. Każdy sposób jest dobry, jeśli pomaga realnie odpocząć, a po urlopie wracamy zrelaksowani i zmotywowani.
materiał prasowy