Kwiatowe ekstrakty normalizują, nawilżają i regenerują skórę, a także wykazują działanie przeciwzmarszczkowe. Rynek beauty pokochał kwiaty, a trendy pokazują powrót do tradycji. Jak skutecznie dostarczyć cerze kwiatowych, cennych składników? Kosmetolodzy wskazują na duet: kremy i hydrolaty.
Na górze róże, na dole fiołki… czyli dziecięca wyliczanka, którą znamy z najcieplejszych wspomnień. Kojarzy się z beztroską, wakacyjnymi zabawami na łąkach i w ogrodach. A powinna kojarzyć się… także z pielęgnacją twarzy! Rynek beauty pokazuje, że ostatnio chętnie wracamy do kwiatowych inspiracji. I słusznie! Czy wiesz, że kremy i hydrolaty zawierające ekstrakty z kwiatów, to „tajna broń” pielęgnacji? Jak ją wykorzystać? Kosmetolog radzi.
Kwiaty… i hydrolaty
Czy wiesz, że róża wpływa na elastyczność skóry, fiołki normalizują cerę trądzikową, maki nawilżają i łagodzą, a konwalie regenerują? Być może słyszałaś to od babci lub prababci (miały piękną, naturalną cerę, prawda?), ale zwykle brakuje Ci czasu, by studiować poszczególne właściwości kwiatowych skarbów. To błąd. Warto czerpać moc natury w codziennej pielęgnacji twarzy, dostosowując właściwości kwiatowych składników do potrzeb skóry. Kosmetolodzy wskazują na wysoką skuteczność połączenia hydrolatów i kremów zawierających ekstrakty z kwiatów. O ile nawyk stosowania kremów ma większość z nas, to hydrolaty są rynkową nowością. Czym jest hydrolat?
– Hydrolaty to inaczej wody kwiatowe. Uzyskujemy je w procesie destylacji olejków eterycznych z parą wodną. Zwykle zawierają od 1 do 2 proc. olejków eterycznych. W praktyce jest to więc płyn, którego działanie zależne jest od właściwości olejku, jaki zawiera – mówi Agnieszka Kowalska, Medical Advisor, ekspert marki Sielanka. –A zatem, jeśli stosujemy hydrolat różany, będzie miał on działanie tonizujące, pielęgnacyjne i przeciwzmarszczkowe. Fiołkowy doskonale nadaje się dla skóry trądzikowej, ponieważ normalizuje i pomaga zmniejszać wydzielanie sebum. Hydrolat oparty na bazie konwalii świetnie sprawdza się w pielęgnacji skóry suchej ze względu na stwierdzone działanie nawilżające – dodaje.
Jak podpowiadają eksperci, hydrolaty mogą być używane do przemywania i odświeżania skóry twarzy. Pełnią także funkcję tonizującą. Podczas ciepłych dni przynoszą ulgę i ukojenie, służąc jako mgiełki do twarzy o pięknym zapachu. Drugim filarem kwiatowego, kosmetycznego tandemu są kremy inspirowane mocą łąk i ogrodów. Jak wybrać właściwy?
Bukiet w słoiczku – czyli jak dobrać krem
To proste – dobieramy kwiatowy krem do indywidualnych potrzeb skóry. Jeśli wiemy, czy mamy cerę suchą, trądzikową, ze skłonnością do utraty jędrności czy normalną, z łatwością sięgniemy po właściwy… bukiet. – Dla skóry wymagającej ujędrnienia warto wybrać krem zawierający ekstrakty z róży, który będzie działał przeciwzmarszczkowo. Krem Na górze Róże marki Sielanka zwiera także masło Shea, dzięki czemu silnie odżywia cerę. Dla skóry trądzikowej idealny będzie krem z ekstraktem z fiołka, który w połączeniu z korą dębu i tymiankiem, skutecznie normalizuje i działa ściągająco – mówi Agnieszka Kowalska. – Skóra sucha z kolei zareaguje świetnie na ekstrakt z konwalii w połączeniu z niacynamidem i olejem z czarnuszki – o właściwościach nawilżających i kondycjonujących – dodaje.
Na górze róże, na dole fiołki… Jak wskazują kosmetolodzy, receptury utkane z polskiej natury i tradycji to ukojenie dla cery i relaks dla duszy. Natrualne składniki znane z polskich łąk, sadów oraz ogrodów to tajna broń specjalistów rynku beauty – zamknięta w skutecznym duecie: hydrolat i krem.