Triathlon na pierwszy rzut oka może nieco odstraszać, ale to naprawdę sport dla każdego – przekonuje Filip Szołowski, dyrektor sportowy Polskiego Związku Triathlonu.
I choć to stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe, to jednak z gwiazdką – triathlon, owszem, jest dyscypliną dla każdego, ale z wyłączeniem osób, które mają przeciwwskazania medyczne. – I to naprawdę jedyne ograniczenie – dodaje z uśmiechem Szołowski. Na triathlonowych trasach też jest bezpiecznie. Jeśli ktoś boi się startu, nie musi. PZTri robi wszystko, by zawody miały odpowiednią opiekę medyczną, a uczestnicy byli zabezpieczeni pod każdym względem. – W naszym interesie jest, by każdy startujący czuł się na trasie komfortowo – zapewnia Szołowski. Ostatnio związek rozpoczął współpracę z firmą Balcia, specjalizującą się w ubezpieczeniach.
– Jesteśmy dynamicznym brandem, lubiącym wyzwania. A triathlon na pewno można wpisać na listę sportów, będących wyzwaniem. Dlatego chcemy pomóc w rozwoju dyscypliny i pokazać, że to sport, który naprawdę jest dla każdego, a przy okazji zrobić to, w czym czujemy się najlepiej: dać uczestnikom komfort i zadbać o ich bezpieczeństwo – mówi Jan Pijewski, dyrektor polskiego oddziału Balcii.
Pokonać siebie
Skoro jedynym ograniczeniem jest negatywna opinia lekarza, kolejne są już tylko w naszych głowach. Teoretycznie wystarczy tylko, a właściwie aż, wstać z kanapy.
– Na starcie przygody z triathlonem sprzętem też bym się nie przejmował – przekonuje dyrektor sportowy PZTri. Choć na zdjęciach czy relacjach z zawodów roi się od drogich rowerów, żeby po raz pierwszy zasmakować triathlonu, wcale nie musimy mieć od razu profesjonalnego sprzętu. – Tak naprawdę najlepiej zabawę zacząć od krótkich dystansów, żeby zobaczyć z czym to się w ogóle je. A tam nie potrzebujemy drogiego ekwipunku – mówi Szołowski.
Bo triathlon to niekoniecznie Ironman (3,8 km pływania, 180 km jazdy rowerem i 42 km biegu). Zacząć można od znacznie krótszych, mniej przerażających odległości. Na przykład dystans super sprinterski (400 metrów pływania, 10 km rowerem i 2,5 km biegu) nie wygląda już tak strasznie. I to od niego najlepiej zacząć. – Odległość 600 metrów spokojnie można pokonać bez pianki. A rower? Widziałem kilka przypadków, gdy uczestnik pokonywał dystans na rowerze miejskim – wspomina Szołowski. – A nawet jeśli ktoś chce korzystać z lepszej jakości ekwipunku, spokojnie można go wypożyczyć. Najpierw lepiej sprawdzić, czy złapiemy traithlonowego bakcyla, a potem inwestować w sprzęt – dodaje.
Przyda się za to kondycja. I to nawet na tych najkrótszych dystansach. Przygotowania do startu wymagają nie tylko samodyscypliny, ale też umiejętnego ułożenia treningu. Co prawda w internecie można znaleźć wiele poradników, mówiących o tym, jak rozpocząć przygodę z triathlonem, ale każdy z nas jest inny, dlatego warto skonsultować plan treningów ze specjalistą.
– I właśnie to nas przyciągnęło do triathlonu. Wychodzimy z założenia, że ubezpieczenia nie muszą być nudne, dlatego staramy się dostosować naszą ofertę do każdego klienta i towarzyszyć mu przy rozwijaniu jego pasji. I triathlon to doskonałe miejsce, bo tu indywidualne przygotowanie też może być kluczem do sukcesu. Ktoś chce poprawić technikę pływania, ktoś biegać szybciej, a jeszcze ktoś inny popracować nad jazdą rowerem. Triathlon to sztuka łączenia różnych umiejętności, by stworzyć silną całość i to nam się podoba w tym sporcie, bo sami kierujemy się takim podejściem w naszej firmie – mówi dyrektor polskiego oddziału Balcii.
Jak długo powinny trwać przygotowania do pierwszego startu? Tu też nie ma uniwersalnej odpowiedzi. Wszystko zależy od stopnia zaawansowania treningowego, z jakiego startujemy. Jeśli wcześniej nie mieliśmy wiele wspólnego ze sportem, nie powinniśmy się zrażać. Za pół roku start na najkrótszym dystansie triathlonu powinien być w naszym zasięgu.
– To naprawdę nie jest takie straszne, jak się wydaje. Triathlon może nie tylko poprawić nasze zdrowie i kondycję, ale też nauczyć dyscypliny – zachęca na koniec Szołowski.