„Nie przesadzaj”. Jak dorośli nieświadomie normalizują hejt wśród dzieci?
fot. mat.pras./Freepik

Przed szkołą rozgrywa się scena, którą w różnej formie widział każdy dorosły. Ktoś pokazuje telefon z filmem, na którym jeden z uczniów potyka się i przewraca w sali gimnastycznej. Ktoś inny rzuca: „Ej, to ten film z Kubą, patrzcie jak glebnął – milion wyświetleń!”. Śmiech. Jeden, drugi, potem cała grupa. Kuba? Milczy. Wie, że film rozesłali jego koledzy. Dorosły przechodzi obok. Myśli: „Tylko wygłupy im w głowie”, i idzie dalej. Tylko że Kuba się nie wygłupiał. Po prostu się potknął. Ale od tamtej pory nie odpisuje już na klasowe wiadomości. Na przerwach woli stać z boku. I coraz częściej sprawdza, czy ktoś znów nie nagrywa go ukradkiem.

W Polsce dzieci coraz częściej doświadczają hejtu – i coraz rzadziej szukają pomocy. Dlaczego? Bo zbyt często słyszą, że „przesadzają”. I to nie rówieśnicy normalizują przemoc. Robią to dorośli – często nieświadomie. To nie uczy odporności, tylko samotności i coraz częściej – prowadzi do depresji.

Hejt ma dziś dziecięcą twarz

Zjawisko hejtu wśród dzieci i młodzieży przybrało nowy, znacznie bardziej dotkliwy wymiar. Dawniej wyśmiewanie kończyło się na szkolnym korytarzu. Dziś idzie z dzieckiem do domu, do jego pokoju – przez telefon, wiadomości, czaty klasowe, social media. Tam nie ma dzwonka oznaczającego koniec.

To, co potocznie nazywamy hejtem, jest jedną z form cyberprzemocy – czyli przemocy psychicznej z użyciem internetu i urządzeń elektronicznych. Może przybierać różne formy: od wyzwisk, przez publikowanie kompromitujących treści, aż po długotrwałe wykluczanie i ośmieszanie. Z raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika, że co piąty nastolatek doświadczył cyberprzemocy, a młodzież dotknięta tym zjawiskiem znacznie częściej zgłasza objawy charakterystyczne dla depresji – takie jak zaburzenia snu, problemy z jedzeniem, samookaleczenia czy myśli samobójcze[1].

To, jak dzieci radzą sobie w takich sytuacjach, w dużej mierze zależy od reakcji dorosłych. Niestety, zbyt często zamiast realnego wsparcia pojawia się cisza.

– To milczenie bardzo łatwo przenosi się na dzieci. Jeśli widzą, że dorośli nie reagują, uznają, że tak po prostu jest – mówi Katarzyna Lisowska-Bojar, psycholog szkolna z sieci placówek Academy International. – Niestety, równie często słyszą, że przesadzają. A to zamyka je na rozmowę i pogłębia poczucie winy. Zamiast wsparcia – dostają komunikat: „to z tobą jest coś nie tak”.

Dzieci czują, dorośli racjonalizują

Kiedy dziecko mówi, że ktoś naśmiewa się z jego wyglądu, pochodzenia, sposobu mówienia czy zachowania, często napotyka mur w postaci zdrowego rozsądku: „zazdroszczą ci”, „sami są nieszczęśliwi”, „bądź ponad to”. W teorii – dobre rady. W praktyce – komunikat: nie warto mówić o tym, co mnie boli.

– Dzieci mają bardzo wyczulony radar emocjonalny. Jeśli reagujemy pobieżnie, wyśmiewająco, zmieniamy temat – one to czują – tłumaczy ekspertka z Academy International. – Jeśli chcemy, by przyszły do nas z naprawdę poważnym problemem, musimy być przy nich również wtedy, gdy to „tylko” obraźliwy mem na grupie albo dziwna mina koleżanki przy odpowiedzi przy tablicy. Dla nich to naprawdę dużo znaczy.

Hejt to nie „twarda szkoła życia”. To przemoc

Zbyt długo traktowaliśmy hejt jak naturalną część dorastania. Dziś mamy jednak więcej wiedzy – i więcej narzędzi, by przeciwdziałać. Nie chodzi o to, by dzieci wychowywać pod kloszem, ale by pokazać im, że granice są ważne – i że przekraczanie ich nie jest „normą”.

– Czasem wystarczy jedno spotkanie, jedno zdanie nauczyciela lub rodzica, które pokaże dziecku, że ma prawo się bronić i mówić głośno o tym, co je boli – mówi Katarzyna Lisowska-Bojar. – Naszą rolą nie jest udawać, że hejtu nie ma. Naszą rolą jest być obok, gdy się pojawia.

Jak reagować, by pomóc, a nie zaszkodzić?

  • Zadaj pytanie, nie oceniaj – „Co się wydarzyło?” zamiast „Na pewno to nie było aż takie złe”.
  • Unikaj rad typu „musisz być silny” – dziecko nie potrzebuje zbroi, tylko sojusznika. Powiedz: „Jestem z tobą, poradzimy sobie z tym razem”.
  • Nie zmieniaj tematu – bagatelizowanie to forma gaslightingu.
  • Reaguj, gdy coś budzi niepokój – zmiana zachowania dziecka to często pierwszy sygnał. Warto zapytać: „Co się dzieje?”, „Czy ktoś cię ostatnio zasmucił?”. Pokazujesz wtedy, że jesteś obok.
  • Współpracuj z nauczycielami, ale nie obwiniaj – najskuteczniejsza jest wspólna strategia. Jeśli dziecko coś zgłasza, warto poinformować o tym wychowawcę – spokojnie, rzeczowo, z myślą o rozwiązaniu problemu.

Zastraszanie, nękanie, znieważenie – prawo mówi jasno

Wbrew powszechnej opinii, nękanie, upokarzanie czy rozpowszechnianie ośmieszających materiałów – nawet jeśli dotyczy dzieci i młodzieży – może mieć konsekwencje prawne. Zgodnie z art. 190a Kodeksu karnego, uporczywe nękanie to przestępstwo, za które grozi kara od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności. Z kolei publiczne zniesławienie, także w internecie (np. poprzez kompromitujące filmy, memy, posty), może być ścigane z art. 212 Kodeksu karnego.

Co istotne, w przypadku osób niepełnoletnich odpowiedzialność karną mogą ponosić ich rodzice lub opiekunowie prawni. Hejt nie znika, gdy zamknie się telefon i nie pozostaje bez konsekwencji.

– Dzieci bardzo często nie zdają sobie sprawy z konsekwencji prawnych. Ale jeszcze częściej nie wiedzą tego dorośli – komentuje psycholog. – Mówienie: „to tylko internet”, „dzieci tak mają”, „to normalne” – to nie jest obrona. To przyzwolenie.

Kampanie społeczne nie wystarczą, jeśli nie zmieni się język w domu

W ostatnich latach powstało wiele inicjatyw, które edukują młodych ludzi w zakresie hejtu – m.in. kampanie „Nie hejtuję – reaguję”, „STOP HEJT” czy projekty “Młode Głowy” oraz „Bezpieczni w sieci”. Ale ich skuteczność zależy od tego, co dzieje się po zakończeniu warsztatu. Czy temat wraca w rozmowach w domu? Czy rodzice pytają, rozmawiają, słuchają?

– Czasem dziecko po zajęciach mówi: „Dzisiaj rozmawialiśmy w szkole o hejcie” i słyszy: „No widzisz, niech cię uczą, bo ostatnio też byłeś niemiły dla siostry”. I po temacie. A można zapytać: „Co cię najbardziej zaskoczyło?”, „Czy sam widzisz takie sytuacje wokół siebie?”. Jedna rozmowa może uratować dużo więcej, niż sądzimy – podkreśla psycholog szkolna.

Nie mówmy „nie przesadzaj”. Mówmy: „opowiedz mi o tym”

Hejt nie zaczyna się od złych intencji. Zaczyna się od śmiechu, który rani zamiast bawić. Od komentarza, który został zignorowany. Od słowa, które dorosły uznał za „nic takiego”. A kończy się ciszą dziecka, które przestaje mówić.

Jeśli naprawdę chcemy wychować dzieci odporne psychicznie, musimy przestać uczyć je milczenia. Musimy zacząć być obecni. Nie mówmy: „nie przesadzaj”. Powiedzmy: „Jestem tu. Opowiedz mi o tym”. Bo dzieci nie potrzebują zbroi. Potrzebują sojuszników.

[1] Źródło: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *