Rzadko stosuję kosmetyki do brwi. Na pewno nie na co dzień. Nie mam wielkiej wprawy w malowaniu się i przyznam, że często mam z tym kłopot. Dlatego ten wypełniacz do brwi INVEO to dla mnie zbawienie.
Jest tak łatwy w aplikacji, że poradzi sobie z nim osoba nie mająca żadnej wprawy w makijażu. I nie tyle chodzi o pędzelek, choć on też jest bardzo poręczny, co o samą konsystencję Wypełniacza. Jest w kremie. Konsystencja idealna. Nie za rzadka, nie za gęsta. Nie ma żadnych grudek. Rozprowadza się pięknie, szybciutko zasycha i potem nie brudzi. Nawet gdy się zapomnimy i potrzemy brew ręką, rysunek zostaje w stanie nienaruszonym. To genialne. A sam efekt jest bardzo naturalny. Włoski wyglądają na uczesane, ale nikt by się nie domyślił, że są czymś pomalowane. ważne jest tylko, by nie dociskać zbyt mocno pędzelka, bo wtedy pomalujemy skórę, a nie o to tu chodzi. Malując się, muskajmy jedynie włoski. Wypełniacz świetnie zakrywa ubytki, łatwo nadaje linię brwiom i nieco je przyciemnia. To znaczy w moim przypadku. Panie z brwiami czarnymi tego problemu nie mają. Ja mam brwi ciemnobrązowe. Wypełniacz też jest brązowy i polecam go szatynkom i ciemnym blondynkom. Dla jasnych blondynek będzie zdecydowanie za ciemny.
I jeszcze mała niespodzianka. On nie tylko koloryzuje, ale też pielęgnuje, bo zawiera olejek arganowy i wosk pszczeli. Kiedyś widziałam też w drogerii Rossmann kolor czarny. Ale ten mogą stosować tylko panie, które mają naprawdę ciemne i gęste brwi. Inaczej będą wyglądać sztucznie.