Trzecia część cyklu o nastoletnim magu, Dannym. Świat nie byłby gorszy bez tej książki, a prawdę powiedziawszy w ogóle bez tego cyklu. Card to jednak prawdziwy pisarz z prawdziwym talentem, więc nawet jego słabsza książka z takiego sobie cyklu ma swoje zalety. Da się czytać.
To najwyraźniej nie tylko trzeci, ale i ostatni tom cyklu – dlatego Card, nieco pośpiesznie, zamyka tu wszystkie wątki. Danny, który potrafi – a raczej potrafił – stwarzać wrota prowadzące do dowolnego miejsca na świecie (i nie tylko na tym świecie), zyskuje nowe potężne umiejętności, a przy okazji rozwiązuje problem nikczemnego boga Bela (zwanego inaczej Setem), który go opętał, zaprowadza nowy ład na Ziemi i Westilu (świat, na którym nadal jawnie działają magowie, a życie tak ogólnie wygląda dość średniowiecznie) i szykuje się do skończenia szkoły. Dowiemy się również, jak będą wyglądać losy Lokiego, który ukradł Danny’emu wrota, czy królowa Bexoi będzie żyła i czy będzie to dobre życie, co czeka zdradziecką Hermię, a także, jakie moce ma dziewczyna Danny’ego, Pat i na jaką skalę potrafi je rozkręcić.
Dla mnie w tej książce najlepszy jest rozdział o rodzinie wieśniaków, rednecków Northów, którzy robią sobie niezupełnie oficjalny przegląd możliwości amerykańskiego czołgu, a następnie zabierają się za poprawki na oczach wstrząśniętego i całkiem oficjalnego amerykańskiego dowódcy. Wieśniacy są tak naprawdę magami, a właściwie bogami – to Odyn, jego żona Gerd i bratanek Thor. Ten świetny rozdział mógłby być z niewieloma zmianami samoistnym, naprawdę dobrym opowiadaniem.
Inne rzeczy nie są takie fajne – np. rozbudowana narracja o pretach (coś, co najwyraźniej Card wymyślił od podstaw; silne prety, słabe prety, prety, które mogłyby stać się ludźmi – i tak bez końca). Czemu tak długo? Po co aż tyle szczegółów? Żebyśmy spróbowali tego w domu? Takie tłumaczenia i rozkładanie na czynniki pierwsze magicznych umiejętności wydaje mi się bardzo nużące – zwłaszcza, że odbywa się w licznych, długich, męczących rozmowach pomiędzy bohaterami.
Poza tym ta książka tak jak większość innych Carda zmusza nas do obcowania z niesocjalnymi dziećmi i młodzieżą i męczy nieśmiesznymi żartami. Cieszę się z dwóch rzeczy – po pierwsze, że najbardziej ludzka i postać ze wszystkich trzech tomów, czyli Klucha alias Loki, jakoś wyszedł na swoje. Po drugie, bardzo przepraszam, że to już koniec.
M.R.
Tytuł: Ojciec wrót
Autor: Orson Scott Card
Wydawnictwo: Prószyński