
fot. o-you.pl
Zapachy NOU poznałam w Rossmannie, ale te damskie. Nie miałam pojęcia, że NOU ma też kompozycje dla mężczyzn. Nie widziałam w sklepie, albo nie zwróciłam uwagi. A ma. I to jakie.
Pierwszy raz zetknęłam się z nimi u przyjaciela. Tak ładnie pachniał, że aż zapytałam, co to takiego. Nie chciał powiedzieć, ale w końcu przyznał się, że ostatnio używa zapachu polskiej marki, która nazywa się NOU. Po logo poznałam, że to ta sam, której ja mam zapach dla kobiet – Cherry Blossom. Przepiękny zresztą. On ma Eclipse. I jest wspaniały. Ma też Oliban. Przecudowny, choć ciężki, masywny. Nie na teraz, kiedy jest ciepło. Ale Eclipse ukradło moje serce i sama mam ochotę go używać. Niby męski, ale ma w sobie jakąś tajemniczą nutę, która powoduje, że pasuje też do kobiet. Z jednej strony świeży, z drugiej lekko pudrowy. Trudno to opisać. Jednym słowem, bardzo, bardzo intrygujący. Pomieszanie cytrusów, kwiatów i czegoś jeszcze, ale nie mam pojęcia czego. U mnie ta kompozycja wywołuje euforię, niezwykłe przyjemne uczucie. Może nasuwa mi jakieś miłe wspomnienie. Do tego ten zapach się nie narzuca. Trzeba go łapać nozdrzami i wciąż czuć niedosyt. Uwielbiam takie zapachy.
Te zapachy dla mężczyzn wyglądają bardzo niepozornie. W prostych, powiedziałabym nawet nieciekawych flakonach. Ale same kompozycje są świetne. Przynajmniej te, które do tej pory wąchałam. To niesamowite, że w Rossmannie można dostać perfumy, które nie kosztują kilkaset złotych, a są tak ładne.