Chociaż trudno w to uwierzyć, sieć po każdym sezonie paliła do tej pory ubrania za 137 mln złotych!
Zastanawiałaś się kiedyś, co dzieje się z niesprzedanymi ubraniami, po tym jak sklep wymienia kolekcję? Czy oddaje na cele charytatywne, czy może bez końca organizuje wyprzedaże? Jak się okazuje, większość sieci fast fashion rozwiązuje ten problem po prostu paląc niesprzedany towar i spisując go na straty. Taką decyzję od lat krytykują ekolodzy, wskazując na bezsensowne zanieczyszczanie środowiska i marnotrawstwo towaru. Pod wpływem obrońców natury świat fast fashion powoli zaczyna wycofywać się z takiej utylizacji ubrań. Bardziej ekologicznych sposobów chce szukać też Burberry. Do tej pory sieć paliła ubrania, aby „uniknąć sprzedaży końcówek luksusowych towarów po zaniżonych cenach”. Najprawdopodobniej swoją decyzję sieć podjęła po fali krytyki, jaka spadła na Burberry. Jak się okazuje, sieć Burberry w zeszłym sezonie spaliła ubrania i akcesoria na sumę równą 137 mln złotych! W ciągu ostatnich 5 lat suma spalonych ubrań, torebek i perfum sięgnęła 423 mln złotych!
„Współczesny luksus to także świadomość ekologiczna i odpowiedzialność społeczna”, przyznał w oficjalnym oświadczeniu prezes Burberry Marco Gobbetti. Dodał, że sieć będzie od tej pory naprawiać ubrania, wykorzystywać ponownie lub oddawać je na cele charytatywne. Wcześniej Burberry wycofała się z używania futer. Nie zobaczysz ich już we wrześniowej kolekcji sieci.